sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 6



Martina

Dziewczyna szła w moją stronę w celu wymierzenia mi ciosu w policzek. Widocznie moje słowa mocno w nią uderzyły. Powtarza się sytuacja sprzed kilku lat kiedy pobiłam pewne dziewczyny na wyścigu.

Po raz kolejny Peter wygrał wyścig. Muszę przyznać, że łatwy to on nie był. Wszyscy uczestniczy, za wszelką cenę chcieli zdobyć nagrodę w wysokości 30000 tysięcy. 
Niespodziewanie podeszły do nas dwie dziewczyny. Jedna miała jasne włosy, a ta druga czarne. Blondynka spytała się mnie czy mogę z nią o czymś porozmawiać. Zgodziłam się i odeszłyśmy kilka kroków. 
Na początku strasznie się jąkała, ale potem zaczęła gadać o jakiś dziwnych rzeczach. 
Skierowałam swój wzrok w stronę Ricky'ego i to co zobaczyłam bardzo mnie zszokowało. Dziewczyna, która została z Peter'em chciała go pocałować. Strasznie się zdenerwowałam i szybkim tempem ruszyłam w stronę dwójki. Mocno popchnęłam ciemnowłosą, przez co wylądowała na ziemi. 
Kopnęłam ją mocno w brzuch i gdy szykowałam się do następnego ciosu, podszedł do mnie mój chłopak i próbował uspokoić. Spoliczkowałam go na co on szybko złapał się za policzek. 
Jasnowłosa podbiegła do swojej przyjaciółki i pomogła jej wstać, a ta ruszyła wściekła w moją stronę....

W momencie kiedy była już bardzo blisko, ja z całej siły kopnęłam ją w brzuch. Jedna z dziewczyn puściła mnie i skierowała się w stronę blondynki, która leżała na podłodze ściskając się za brzuch.
Miałam wolną rękę więc uderzyłam mocno dziewczynę, która trzymała mnie za nadgarstek. Ona jedynie zjechała wzdłuż murku trzymając się za obolałe miejsce.
Nagle usłyszałam głośne krzyki i gwizdy. Obróciłam się w tamtą stronę i zauważyłam tłum, który zgromadził się wokół nas.
-Lucy wstawaj!-Krzyknął ktoś
Blondynka wstała i szepnęła coś do brunetki, a ta po tych słowach odeszła do tamtej dziewczyny.
Na mojej twarzy gościł cwany uśmiech. Gdyby wzrok mógł zabić to już dawno leżałabym w trumnie przez tą głupiutką plastikową lalkę.
-Pożałujesz dziwko-Wysyczała przez zaciśnięte zęby i podeszła do mnie, a po chwili poczułam mocne pieczenie na ustach.
Dotknęłam obolałego miejsca i zobaczyłam czerwoną ciecz.
Nie pozostałam jej dłużna i szybko ruszyłam w jej kierunku. Złapałam za jej włosy i zaczęłam mocno ciągnąć, a po chwili wymierzyłam jej coś w twarz.
Po kilku sekundach podbiegła do niej blondynka, a brunetka do mnie. W jej oczach było widać wielką złość. Zamachnęła się i uderzyła mnie w biodro, a później w okolice oka. Następnie mocno popchnęła przez co upadłam. Natychmiast wstałam i rzuciłam się na dziewczynę okładając ją pięściami.
Długo to nie trwało, ponieważ zostałam złapana za brzuch i odciągnięta od dziewczyny.
-Puść mnie!-Rozkazałam-Natychmiast mnie puść
-Uspokój się dziewczyno!-Krzyknął znajomy mi głos.
W końcu postawił mnie na ziemi, kilka metrów od miejsca bijatyki. Spojrzałam mu w oczy, a on widząc moją twarz szybko złapał mnie za rękę i zaprowadził w stronę motoru.
Gdy już znaleźliśmy się obok jego maszyny, on złapał mnie w pasie i posadził na niej.
-Co ty ode mnie człowieku chcesz?
-Zawiozę Cię do domu-Oznajmił
Wkrótce po tym odjechaliśmy z miejsca odbywających się wyścigów.
Mam tylko nadzieję, że Paula pojechała do domu, ponieważ tylko ona zabrała klucze.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Pośpiesznie zeszłam z motoru i ruszyłam w stronę mieszkania. Będąc pod samymi drzwiami nacisnęłam dzwonek do drzwi. Chwilę czekałam i nerwowo zaczęłam dzwonić do domu.
Niestety White nie było w domu. Nawet jeśli by spała to i tak obudził by ją ten przeklęty głośny dzwonek.
Złapałam się nerwowo za czoło i po chwili wyciągnęłam telefon w zamiarze zadzwonienia do Pauli.
Wsłuchiwałam się sygnały mając nadzieje, że w końcu ktoś odbierze. Jednak moje nadzieje legły w gruzach. Nie miałam pojęcia co zrobić. Nie zabrałam dużej sumy z domu więc nie mogłam wynająć nocy w żadnym hotelu.
Nagle telefon w mojej kieszenie zaczął wibrować. Wyjęłam go, modląc się w myślach, aby była to blondynka. Spojrzałam na ekran i okazało się, że dostałam SMS'a.

Od: Nieznany

Czemu nie wchodzisz do domu? 

Skierowałam wzrok na miejsce gdzie wcześniej stał Luke. Dalej tam stał i miał znowu ten typ uśmiechu, którego nie lubię.
Odeszłam od drzwi mieszkania i podeszłam do Brooks'a.
-Serio? Musisz pisać za miast podejść? A po za tym czemu tu stoisz?-Zaczęłam zasypywać go pytaniami
-Nie ma nikogo w domu co?-Spytał rozbawionym głosem. Przywaliłabym mu, ale zwyczajnie nie mam już na to siły.
-Nie, niema i co ci do tego?
Westchnął głośno i poklepał miejsce z tyłu. Na ten gest podniosłam brwi w akcie zdziwienia. On jedynie wywrócił oczami.
-Nie możesz wejść do domu i nie masz gdzie spać, tak więc nie mam wyboru i zawiozę Cię do mnie do domu i nie sprzeciwiaj się bo chce Ci tylko zwyczajnie pomóc-nakazał
Zaczęłam rozważać tą propozycję i postanowiłam, że to najlepsze rozwiązanie. Usiadłam z tyłu i po tym wyruszyliśmy w stronę jego domu. Droga nie była długa i ta cała podróż szybko nam zleciała.
Luke odstawił motor i otworzył drzwi od domu. Gestem ręki pokazał, abym weszła do środka.
Przekroczyłam próg wielkiego domu i stanęłam przy wielkich schodach. Ku mojemu zdziwieniu światło było zaświecone. Może mieszka z kumplami, albo ma dziewczynę.
-Luke to ty?-Spytał do tej pory nieznany mi męski głos.
-Tak!-Odparł krzykiem chłopak, któremu towarzyszyłam
Niespodziewanie zza ściany wyłonił się chłopak. Na sobie miał białą bluzkę z jakimś napisem,jasne jeansy i do tego także czarne Vansy. Na ręce miał rękaw. Prawdopodobnie to jest jeden z tych, którzy cały czas mu towarzyszą na wyścigach. Zwrócił swój wzrok na mnie mierząc mnie od dołu do góry.
-To jest Martina-Wskazał na mnie ręką
-Cześć-Przywitałam się
-Hej, jestem Beau, starszy brat Luke'a-Wyciągnął ku mnie dłoń, którą natychmiast uścisnęłam
-Słuchaj tak się składa, że Martina zostaje dzisiaj u nas na noc, a teraz wybacz nam, ale muszę jej opatrzyć te rany.
Po tych słowach młodszy Brooks złapał mnie za nadgarstek i zaprowadził do kuchni.
Usiadłam na stołku barowym i czekałam na chłopaka, który poszedł po apteczkę. Długo nie czekałam i po chwili obok mnie znalazł się Luke.  Opatrzył mi wargę i brew, który były rozcięte.
Kiedy skończył, usłyszałam głośne krzyki. Wkrótce potem ku moim oczom pojawiła się trójka chłopaków. Jeden z nich był bardzo podobny do Luke, więc prawdopodobnie byli bliźniakami. Miał na sobie czarne spodnie i bluzę tego samego koloru, która miała podwinięte rękawy, dzięki temu mogłam podziwiać piękne tatuaże. I do tego wszystkiego miał czarne glany. Drugi miał ciemne włosy postawione do góry. Na górnej części ciała znajdowała się biała bluzka z jakimś napisem i na to dał czerwoną koszulę w kratę, trochę podobną do mojej. Jego nogi były odziane w jasne spodnie z wielkimi dziurami na kolanach i na samym dole miał timberlandy. I ostatni posiadał niezwykle umięśnione ręce i na jednej z nich widniał rękaw. Włosy zwyczajne czarne. Odziany był w spodnie moro i czarną koszulkę bez rękawów. Na nogach znajdowały się czerwone buty.
W chwili gdy mnie zobaczyli ich kąciki ust poszły do góry. Zmarszczyłam brwi, a oni wybuchli niekontrolowanym śmiechem.
-Martina to są moi kumple-Wskazał na chłopaków, którzy niedawno weszli-To jest Jai mój brat bliźniak, a to jest James i Daniel.
-Cześć-Wszyscy powiedzieli to w tym samym momencie
Pomachałam im tylko i wstałam z krzesełka. Jeden z nich podszedł do mnie i objął mnie ramieniem, na co obdarzyłam go zdziwionym wzrokiem.
-Nieźle załatwiłaś tą Lucy
-Tak dobrze, że musieliśmy zawieść ją i jej przyjaciółki do szpitala-Powiedział Daniel
-A w ogóle to co tu robisz?-Spytał James
-Moja jakże super przyjaciółka zabrała mi klucze od domu i tak jakby to nie mam gdzie spać-Westchnęłam głośno
-Nie ma sprawy możesz tu przenocować-Odparł z uśmiechem Jai, a ja posłałam mu tylko ciepły uśmiech. Wydawał się bardzo miły. I na początku nie nazwał mnie suką, więc już wiem, że nie jest taki jak jego bliźniak-Mamy wolny pokój, więc możesz tam iść spać.
-Dzięki
-Pójdę Ci przygotować spanie-Poinformował mnie cicho Luke i wyszedł z pomieszczenia.
Z nudów wyciągnęłam telefon i zaczęłam się nim bawić. Niecierpliwie czekałam na chłopaka, który poszedł szykować mi miejsce do spania. Jestem im strasznie wdzięczna, że pozwolili mi tu spędzić noc. Gdyby nie Luke to prawdopodobnie siedziałabym dalej pod drzwiami domu nie wiadomo do której godziny. Z drugiej strony jest mi trochę głupio, że im się tak narzucam. I dziwię się strasznie czemu czekał na mnie i dlaczego po tych wszystkich niemiłych sytuacjach postanowił mi pomóc. Może jednak nie jest taki zły.
-Chodź za mną-Powiedział chłopak, który nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mnie.
W chwili kiedy wstawałam, przez przypadek wpadłam na James'a, który miał jakiś napój.
Cała zawartość wylała się prosto na mnie, przez co moje ubrania były teraz całe mokre. Spojrzałam na winowajcę i zauważyłam w jego oczach żal.
-Przepraszam nie chciałem
-Nic się nie stało, tylko teraz nie mam w czym spać-Wypowiadając te słowa twarze chłopaków przybrały łobuzerski uśmiech-Ale z was kretyni-Wywróciłam oczami, a oni tylko się zaśmiali.
-Chodź dam ci jakąś bluzkę-Oznajmił Luke, po czym złapał mnie za nadgarstek lekko ciągnąc.
Weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do jego pokoju. Otworzył drzwi i wpuścił mnie jako pierwszą. Ściany miał koloru ecru i tego samego koloru wykładzina. Przy ścianie znajdowało się dwuosobowe łóżko. Na przeciwko łóżka stało biurko z komputerem, a obok tego mieściło się duże okno, które zapewne rano daje duża światła. Jeszcze dostrzegłam jedne drzwi i jak się okazało właśnie tam mieściły się wszystkie ciuchy Luke.
Usiadłam na brzegu łóżka i czekałam, aż chłopak wróci z odzieniem dla mnie. Gdy przyszedł zaprowadził mnie do łazienki bym mogła umyć się

-Jak skończysz zaprowadzę Cię do pokoju, w którym masz spać.

-Ok-odpowiedziałam chłopakowi.

Weszłam do łazienki i spostrzegłam śliczną, białą niską wannę nad, którą powieszona była półka, na której widniały świeczki w kolorze cappuccino oraz w tym samym odcieniu dywan. Płytki były białe, więc tworzyły idealną harmonię. Napuściłam letniej wody do wanny i czekałam, aż się w pełni napełni. W tym czasie zaczęłam zdejmować ubrania, a następnie bieliznę. Kiedy woda nalała się do odpowiedniej wysokości zamoczyłam się cała po szyję. Siedziałam tak kilka minut. Gdybym mogła to w ogóle nie ruszałabym się z miejsca. Wyszłam i otuliłam się przygotowanym wcześniej puchatym ręcznikiem i po tym natychmiast zaczęłam się energicznie wycierać. Założyłam bieliznę, którą miałam wcześniej na sobie i nałożyłam na to koszulkę daną mi przez Luke’a. Następnie zabrałam moje rzeczy i skierowałam się do pokoju chłopaka. Otworzyłam drzwi i spostrzegłam chłopaka siedzącego na łóżku. Jego kąciki ust powędrowały do góry widząc mnie.

-Ymmm…. Możesz się przestać na mnie gapić i zaprowadzić do pokoju?-Spytałam oschle

-O! Tak, jasne

Pośpiesznie wstał i poszedł przodem. Chwilę później byliśmy już w małym pokoiku. Usiadłam na wielkim łóżku dla dwóch osób, a chłopak podszedł i zajął miejsce tuż obok mnie.

-Opowiesz mi coś o sobie? –Zapytał mnie chłopak, przerywając tym samym niezręczną ciszę.Westchnęłam głośno i postanowiłam mu trochę o sobie opowiedzieć.

-Dobrze, a więc mam na imię Martina Thomas, jak już zapewne zauważyłeś mam wiele tatuażów. Nie pierwszy raz byłam na wyścigach. Kiedyś siedziałam więzieniu za pobicie.  I to chyba tyle ile powinieneś o mnie wiedzieć.  Może ty mi opowiesz coś o sobie?

-Nazywam się Luke Brooks i mam dwóch braci. Beau jest najstarszy, a Jai najmłodszy. Kocham tatuaże i wyścigi. Mieszkamy w piątkę i utrzymujemy się z wyścigów, które zawsze wygrywam. Daniel i James to nasi przyjaciele. Znamy się szmat czasu. Też wiele razu mieliśmy problemy z prawem-Odparł z zadziornym uśmiechem

Po tych słowach nastała grobowa cisza. Chyba raczej nie powinnam mu mówić o tym, że siedziałam w więzieniu, no bo w końcu nie znamy się kilka lat tylko kilka dni.

-Idź już spać musisz się rano wyspać–Nakazał

-Coś ty taki opiekuńczy?-Zapytałam z nutką ironii w głosie.

-A co nie mogę?-odpyskował Brooks

-W takim razie do jutra

-Dobranoc-Pożegnał się

Mimo ciężkich prób nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o Pauli, jednak chwilę później zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojej przyjaciółki, dlatego też odebrałam.

-Cholera, gdzie ty jesteś?!-Zaczęłam się drzeć

-Spokojnie misiaczkuuu śppie dziś u mojego pysiaczkka

-Ile ty dziewczyno wypiłaś?! I gdzie masz klucze?!

-Upsik chyba zgubiłam

-Że co?! Jak to zgubiłaś? Ile ty dziewczyno masz lat?!-Zasypałam ją pytaniami

-Oj nie przejmuj się

-Masz znaleźć klucze! I nie obchodzi mnie jak to zrobisz!-Powiedziałam i rozłączyłam się.

Zdenerwowana wstałam i zaczęłam walić rękoma w ścianę. Okazało się to błędem, ponieważ Luke jak oparzony wbiegł do pokoju.

-Co ty robisz?!- krzyknął

-Moja zajebista przyjaciółeczka zgubiła kluczyki do mieszkanie-Wyrzuciłam ręce do góry w akcie złości.

-Spokojnie, jutro postaramy się coś z tym zrobić, a teraz lepiej idź spać

-Dobra, idź już spać ja też zaraz pójdę-Oznajmiłam

-Słodkich snów-uśmiechnął się cwaniacko i wyszedł.

Po tym incydencie rzuciłam się na łóżko i próbowałam zasnąć.

~*~


Wstałam nie wyspana, na ekranie telefonu widniała równa 10.00 rano. Mój nos wyczuł zapach naleśników. Zaciekawiona zeszłam na dół z za wielkiej czerwonej koszulce. Nagle usłyszałam chaos i trzask.

-Halo co się stało?!-Zapytałam widząc chłopaków pośród, których były rozbite talerze i szklanki

-Sorry, że Cię obudziliśmy, ale właśnie tak wygląda śniadanie kiedy robią je Brooksowie-Prychnął Daniel

-Watro wiedzieć-Rzekłam

-Może nie umrzesz z głodu-Zażartował James

Ciekawa dalszej roboty braci siadłam na skórzanej kanapie. Przyglądałam się im jeszcze ok. 30 min kiedy w końcu najmłodszy z bliźniaków położył obok mnie talerz z naleśnikami.

-Bon appétit

Po śniadaniu, które swoją drogą nie było takie złe, wyszukałam numer White i zadzwoniłam do niej z nadzieję, iż odbierze.

-Hej Marina-Przywitała się

-Masz te klucze?

-Nie, ale poprosiłam Charliego i wyważył drzwi

-Co zrobił?!

-Spokojnie, miałam trochę oszczędności, dlatego też zostały wstawione nowe.

-Całe szczęście-Wypuściłam głośno powietrze z ust czując ulgę-Na którą mamy do pracy?

-Przecież dziś niedziela

-Nie, dzisiaj jest poniedziałek-Poprawiłam ją

-Mamy tam być na 12:00

-Dobra, zaraz będę w domu

-Ok, do zobaczenia-Pożegnała się

Skierowałam się do pokoju gdzie znajdowały się moje ubrania. Przebrałam się i zeszłam ponownie na dół. Podeszłam do każdego z chłopaków i się pożegnałam, a także podziękowałam. Nigdzie nie spostrzegłam Luke'a, więc spytałam najstarszego z braci, a ten powiedział, że powinien być przed domem. Jak się okazało właśnie tam był.

-Żegnaj Luke, dziękuję za wszystko.

-Może Cię odwieść?-Zaproponował

-Jeśli chcesz

-Chce-Odparł 

Zawiózł mnie pod dom i jeszcze raz podziękowałam mu za gościnę. Zapukałam do drzwi i po chwili przede mną stała moja współlokatorka.

-Hejka-Przywitała się uradowana

-Cześć-Szepnęłam

Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to poszłam do pokoju, żeby przygotować sobie świeże ciuchy. Następnie udałam się do łazienki, aby umyć się i przygotować do pracy. Miałam dużo czasu, ale wolałam zrobić to teraz. Ubrana i doprowadzona do znośnego stanu, ruszyłam do kuchni, Zrobiłam sobie herbatę i zjadłam jabłko. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko skierowałam się w ich stronę. Otworzyłam i zobaczyłam młodego mężczyznę z bukietem herbacianych róż.

-Dzień dobry, pani Thomas?- Spytał

-Tak, o co chodzi?

-Kwiaty dla pani-Powiedział i wręczył mi je

-Kwiaty? Od kogo?

-Jest do nich dołączony liścik. Proszę tam szukać odpowiedzi. Po jego słowach szybko podziękowałam i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na dołączoną do kwiatów karteczkę.
Nigdy nie mów żegnaj , ponieważ żegnaj oznacza, że odchodzisz, a odejść oznacza zapomnieć

Jedyną osobą, która mogła to wysłać był Luke.


-Kretyn-Pomyślałam, a moje kąciki ust poszły w górę.

Od Autorki

Przepraszam, że o tej godzinie, ale nie miałam czasu.
Połowę rozdziału pisałam ja, a połowę moja koleżanka, która ma dysortografie i popełnia błędy, dlatego też musiałam je poprawić. Czasami będziemy pisać razem.
Spodziewaliście się takiego prezentu? Lubicie Paule?
Mam nadzieję, że wam się podoba, a jeśli nie to przysięgam, że w rozdziale 7 będzie się działo.
Cytat z karteczki pochodzi od Piotrusia Pana.
Nie wiem kiedy następny.

Zapraszam do komentowania. 






7 komentarzy:

  1. Nie było aż tak dużo błędów.
    Rozdział na prawdę świetny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem amatorką ;) Staram się ich nie popełniać

      Usuń
  2. Nominowałam Cię do LBA
    Zapraszam na mój blog: http://mroczne-miasto.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację i na pewno wpadnę przeczytać :)

      Usuń
  3. Świetne. Martina jest zajebista i powiem szczerze że widzę ją i Luke'a razem. A co do Pauli to niezła z niej imprezowiczka. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią będę czytać więcej.

    OdpowiedzUsuń