środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 4


Martina

Po niemiłym incydencie zebrałam większość ulotek i zaczęłam kontynuować pracę, a po chłopaku nie było śladu. Zachowanie z jego strony osiągnęło szczyt chamstwa. Wpadł na mnie i jeszcze potem nazwał suką.
Kiedy rozdałam większość ulotek, zadzwoniłam do szefa  i powiadomiłam go o skończonej pracy.
Resztę dnia miałam dla siebie i chciałam wykorzystać je spędzając cały czas w łóżku lub na kanapie przed telewizorem. Niestety gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania przede mną stanęła Paula z wielkim uśmiechem psychopaty.
-Mam dla ciebie niespodziankę!-Krzyknęła wyciągając ku górze ręce w geście ekscytacji
-Nie lubię niespodzianek, więc lepiej mów szybko o co ci chodzi-Po tych słowach poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie kawy.
-Zabieram Cię na otwarcie nowego klubu!-Pisnęła i  entuzjastycznie klasnęła w dłonie-Najpierw pójdziemy kupić jakieś wystrzałowe ciuchy i kosmetyki, a potem ruszamy na imprezę!
-Słuchaj, nie mam ochoty dzisiaj nigdzie wychodzić, a tym bardziej na imprezy, więc sorry, ale ja zostanę dziś w domu-Odparłam stanowczo
Tymi słowami zakończyłam rozmowę i ruszyłam do mojego pokoju, kiedy nagle droga została mi zagrodzona przez blondynkę. Uniosłam jedną brew do góry, a ona uklękła przede mną i złożyła ręce do modlitwy obdarzając mnie błagalnym wzrokiem.
-Proszę-Mruknęła-Bardzo chce tam iść, a jeśli pójdę tam bez ciebie to będę się tam straszliwie nudzić. Proszę idź ze mną. Jeśli będziesz chciała wrócić to od razu tak zrobimy. A po za tym nie zaczynamy jutro pracy. To jak? Dasz się skusić? Tam będzie połowa miasta!
-No dobrze, pójdę z tobą-Wywróciłam oczami i pomogłam blondynce wstać na równe nogi-Ale nie na długo
Przytaknęła tylko i podbiegła do torebki, z której wyciągnęła telefon. Usłyszałam, że zamawiała taksówkę.
Podeszłam do kuchni i zabrałam przygotowaną kawę z blatu. Wzięłam kilka łyków przeglądając przy tym jakąś gazetę, która leżała na blacie.

W środę około godziny drugiej w nocy policja przyjechała na miejsce gdzie odbywały się nielegalne wyścigi. Wszyscy tam zgromadzeni uciekli, ale kilkoro motocyklistów wyciągnęło broń i zaczęli strzelać w stronę policjantów. Jeden z władzy został postrzelony, przebywa aktualnie w szpitalu gdzie walczy o życie. Sprawcy uciekli.

W czwartek pewien człowiek znalazł ciało 17-letniej Grace Evans . Sekcja zwłok wykazała, że została odurzona narkotykami, a następnie brutalnie pobita i zgwałcona. 

Czytając to zakryłam dłonią usta. To było przerażające. Jak ktoś mógł tak zrobić z biedną dziewczyną. Najpierw ktoś ją naćpał, a na końcu zgwałcił i zabił. Potem bez żadnych uczuć porzucił jej ciało.
 Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk White, która oznajmiła mi, że taksówka już jest. Chwyciłam szybko torebkę z blatu i ruszyłam do drzwi. Zamknęłam drzwi na klucz i szybko pobiegłam w stronę samochodu.

~*~

Spędziłyśmy tam około 3 godziny. Każda z nas miała ręce zajęte siatkami. Ja kupiłam jedną parę spodenek, kilka bluzek, nową ramoneskę, koszulę bez rękawów, szpilki i nowe sportowe buty oraz trochę kosmetyków. Były wyprzedaże więc dużej kwoty nie wydałam, ale trudno było cokolwiek zdobyć.
Podróż do domu nie trwała długo, i już po kilku minutach znajdowałyśmy się pod naszym domem. Wybiegłyśmy z taksówki zabierając nasze rzeczy i szybkim krokiem ruszyłyśmy do domu. Przekręciłam kluczyk w drzwiach, a przy tym dało się słyszeć charakterystyczny dźwięk. Powędrowałam do swojego pokoju kładąc zakupione rzeczy na łóżko. Zaczęłam wszystko wyciągać i chować do szafy. Zostawiłam sobie tylko spodenki z ćwiekami oraz czarną koszulę bez rękawów. Do tego postanowiłam ubrać ramoneskę, a także czarne obcasy.




Razem z Paulą zaczęłyśmy się malować. Uwinęłyśmy się w godzinę i obie wyglądałyśmy olśniewająco. O godzinie 22:34 byłyśmy już na miejscu. Kolejka do drzwi były strasznie długa. Jednak zamiast iść na koniec kolejki współlokatorka skierowała się prosto do drzwi. Stanęła przed wielkim umięśnionym mężczyzną, który był ubrany na czarno i zaczęła grzebać w torebce. Wyciągnęła z niej dwie kartki i pokazała mężczyźnie. Ten przyjrzał się im i następnie gestem ręki pokazał nam, że możemy wejść. Gdy przekroczyłyśmy próg uderzył w nas zapach alkoholu, papierosów i kto wie jakiego jeszcze świństwa. Wszędzie świeciły się kolorowe światełka, a muzyka była tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli. Blondynka złapała mnie za rękę i pociągnęła do baru, który jako jedyny był oświetlony. Zajęłyśmy miejsca na krzesełkach i położyłyśmy kurtki.
-Poproszę dwa kieliszki wódki-zażądała-Musimy się wyluzować, w końcu nie jesteśmy żadnymi sztywniarami
W mgnieniu oka pojawiła się przed nami barmanka z kieliszkami wypełnionymi alkoholem.
-Za nas, Za nowe życie-Wzniosłam toast, a po chwili wypity alkohol znalazł się w moim organizmie.
-Ymmm... Martina, ktoś Cię obserwuje-Szepnęła mi do ucha, a następnie wskazała palcem.
Odwróciłam głowę i ujrzałam chłopaka z blond włosami postawionymi na żelu. Był niezwykle umięśniony. Intensywnie się na mnie patrzył, a gdy spojrzałam w jego stronę, zostałam przez niego obdarowana uroczym uśmiechem. Wstał z krzesełka i zaczął iść w moim kierunku. Nawet nie zorientowałam się kiedy znalazł się obok mnie.
-Hej piękna-Powiedział męskim głosem, który był rozkoszą dla moich uszu.
-Cześć dupku, czego chcesz?
-Postawić ci drinka i z tobą zatańczyć-Odparł, a po chwili zamówił drinka dla mnie i dla siebie-Jestem Eric West, a ty?
-Martina
-Piękne imię tak jak jego właścicielka-szepnął do mojego ucha szarmanckim głosem
-Niezły z ciebie romantyk, niestety na mnie takie jebane tekściki nie działają-Odparłam
Podane zostały nam zamówione drinki. Upiłam łyk, a po chwili zostałam chwycona za nadgarstek.
Zaprowadził mnie prosto na parkiet, gdzie tańczyli inni.
-Nie umiem tańczyć i nie mam ochoty
-Proszę Cię tylko jeden taniec-Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja tylko wywróciłam oczami i zaczęłam z nim tańczyć.
Muszę przyznać, że nawet dobrze się bawiłam w jego towarzystwie. Miałam z nim zatańczyć tylko jeden taniec, a właśnie tańczyłam z nim już chyba czwarty. W końcu postanowiłam iść do baru i wypić kolejny kieliszek wódki.
Zajęłam miejsce i zamówiłam drinka. Obok mnie nagle pojawiło się trzech chłopaków, a dwóch z nich byli nieźle naprani. Jeden z nich obdarzył mnie swoim wzrokiem, a gdy przyjrzałam mu się moje oczy powiększyły się ze zdziwienia, gdyż właśnie okazało się, że patrzyłam na tego jebanego dżentelmena, którego poznałam rano.
-Hej laleczko-Przybliżył się do mnie
-Najpierw suko, potem laleczko. Jesteś strasznie bipolarny-Odpowiedziałam bez żadnych uczuć
-Oj dalej się gniewasz? Byłem wtedy niesamowicie wkurwiony
-Spierdalaj-Zabrałam drink, który właśnie został mi przekazany i poszłam poszukać Pauli.
Minęło trochę czasu, a ja nadal nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Postanowiłam, że zadzwonię do niej, dlatego podeszłam do krzeseł gdzie zostawiłyśmy kurtki. Nigdzie nie zauważyłam jej katany.. Może wyszła gdzieś z jakimś chłopakiem, albo pojechała do domu?
Zaczęłam przeszukiwać kieszenie, ale nigdzie nie mogłam znaleźć telefonu. Złapałam się za czoło i z moich ust wypływały różne przekleństwa.
Wzdrygnęłam się kiedy ktoś złapał mnie za ramię. Nerwowo odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Eric'a.
-Coś się stało?-Zapytał ze zdziwieniem
-Ktoś mi ukradł telefon, proszę dasz mi swój? Muszę pilnie zadzwonić-Spojrzałam błagalnym wzrokiem, a po chwili miałam w ręce jego telefon.
Jeden Sygnał, Drugi, aż w końcu ktoś odebrał.
-Kurwa White gdzie ty jesteś?!-Krzyknęłam
-Hahaha... Thomas nie przejmuj się. Charlie mnie zabrał na wyścigi!-Powiedziała szczęśliwe, zapewne była pijana-Wrócę do domu rano
-Przestań się wydurniać! Na jakie wyścigi?! Kto to do cholery jest Charlie?!-Jedyne co w odpowiedzi usłyszałam to dźwięk przerywanego połączenia.-Cholera
Oddałam telefon właścicielowi, a on spojrzał na mnie pytająco.
-Wiesz gdzie odbywają, się wyścigi?-Złapałam go za kołnierzyk koszuli, którą miał na sobie  i spytałam-I czy masz samochód?
On tylko pokiwał głową. Zabrałam ramoneskę i pośpiesznie skierowałam się w stronę wyjścia.
Stanęłam na parkingu czekając na chłopaka, aż wskaże mi które to auto.
Wyminął mnie i podszedł do czarnego chevroleta camaro.  Otworzył drzwi od strony pasażera i gestem ręki pokazał, abym weszła.
Jak polecił tak zrobiłam, i po chwili znajdowałam się w pięknym sportowym samochodzie.
Szybko zajął miejsce kierowcy i z piskiem opon opuścił parking kierując się na miejsce gdzie odbywały się wyścigi.
W duchu modliłam się, aby Paula nie właziła na motor. I aby nikt nie zgwałcił jej tam...
 Z rozmyśleń wyrwały mnie odgłosy silników motocyklów, co oznaczało, że jesteśmy już na miejscu. Pośpiesznie otworzyłam drzwi od strony pasażera i skierowałam się tam skąd je usłyszałam. Z każdym moim krokiem krzyki oraz warkoty nasilały się. Zauważyłam znajomą mi blondynkę obok mety z jakimś facetem, więc szybkim krokiem ruszyłam w ich stronę.
-Paula!-Zawołałam
-Martina?-Spytała ze zdziwieniem-Co ty tutaj robisz? Zaraz zaczyna się wyścig.
-Posłuchaj mnie-Zaczęłam-Lepiej stąd chodźmy. To niebezpieczne.
-Przestań!-Krzyknęła-Jestem młoda chce się bawić, a po za tym ty też to kiedyś robiłaś, więc po co mnie pouczasz?!
-Bo nie chce, abyś trafiła do szpitala z powodu tego, że ten debil nie wyhamuje w porę, albo że nie zakręci dobrze!-Podniosłam głos-Ja też to kiedyś robiłam, ale z Peterem, który zawsze był trzeźwy i miał doświadczenie! A ten twój kolega jest totalnie wprawiony!
-Dziewczynko gówno wiesz, umiem jeździć i pijany bardzo nie jestem-Spojrzał mi w oczy, a potem chuchnął mi prosto w twarz dymem papierosowym-Zamierzam wygrać ten wyścig.
-To weź sobie inną laskę do ciężaru, bo White z tobą nigdzie nie pojedzie-Wskazałam na dziewczynę, która była odurzona alkoholem i nie wiadomo jeszcze czym
-W takim razie ty pojedziesz-Uśmiechnął się cwaniacko po czym wszedł na motor i poklepał miejsce z tyłu-Ktoś musi
Niespodziewanie podjechał do nas chłopak z czwórką chłopaków, którzy mu towarzyszyli.
-I co Shepherd?-Powiedział znany mi głos-Nie masz dziewczyny do ciężaru?
-Wiesz Brooks ty też nie masz, więc o czym my tu rozmawiamy.
Wzrok chłopaka skierował się na mnie i na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech.
-Witaj ponownie ślicznotko-Cmoknął do mnie a ja pokazałam mu tylko środkowy palec-Może chcesz pojechać ze mną po zwycięstwo?
-Podziękuje, bo właśnie z koleżanką idziemy stąd-Złapałam blondynkę za rękę, ale ona natychmiast wyswobodziła się z uścisku.
-Nigdzie nie idę-Zarządziła stanowczo-I nie powstrzymasz mnie przed pojechaniem
-Jak sobie chcesz, tylko jak coś ci się stanie, to nie licz, że odwiedzę Cię w szpitalu-Zagroziłam jej palcem, a później odeszłam na jakąś odległość, modląc się, aby West dalej tam stał.
Znienacka droga została mi zagrodzona przez pewnego motocyklistę. Uniosłam brew, a on tylko się zaczął śmiać. Wyminęłam go i zaczęłam iść przed siebie. Nie minęła sekunda a ja usłyszałam za sobą krzyk chłopaka.
-Martina, nie daj się prosić-Stanęłam wryta i odwróciłam się
-Skąd znasz moje imię?
-Hmm... Może stąd?-Wyjął z kieszeni spodni mojego Iphone'a i pomachał nim-Jak ze mną pojedziesz to może odzyskasz go.
Stałam w jednej pozycji, aż usłyszałam krzyk kogoś.
-Luke! Wyścig się zaraz zaczyna!
-Czas się kończy-Ponaglił mnie
Nic nie odpowiedziałam. Po prostu udałam się w jego stronę. Usiadłam z tyłu i jak tylko podjechaliśmy pod metę, wręczony został mi pasek.
-Musisz...-Nie dokończył, ponieważ od razu zeszłam z motoru i usiadłam do niego tyłem, tym samym owijając pasek wokół nas i zapinając go.
-Nie pierwszy raz uczestniczę w wyścigach-Mruknęłam w jego stronę
Czekaliśmy na dziewczynę, która wyjdzie i da znak flagą.
W końcu wyszła i stanęła na środku. Wszyscy czekali tylko, aż opuści flagę. Kiedy tylko to zrobiła wszyscy wystartowali i zaczęło się. Wszystkie wspomnienia do mnie wróciły, już zapomniałam jak to jest cudownie. Ta adrenalina, prędkość to jest to co kocham.
Brooks gwałtownie skręcił przez co wróciłam do rzeczywistości. Była droga prosta, więc nie zawahał się i szybko dodał gazu. Jakiś chłopak zrobił to samo i w krótkim czasie leciał z nami łeb w łeb.
Przysunął się do nas i zamierzał nas popchnąć, ale w ostatniej chwili Luke docisnął mocniej gazu i wyprzedziliśmy go przez co tamten prawdopodobnie zaliczył stuknięcie ze ścianą.
Zbliżaliśmy się do mety, aby osiągnąć pierwsze okrążenie. Tłum krzyczał bardzo głośno widocznie kibicowali nam. Zostało nam ostatnie okrążenie i jak na razie prowadziliśmy.
Zaczął doganiać nas Charlie z towarzyszącą mu blondynką. Wkrótce potem byliśmy w jednej linii.
Przeciwnik zaczął nas wyprzedzać, ale chłopak z którym jechałam, przybliżył się do nich i popchnął ich. Zachwiali się, ale potem znowu wrócili do gry. Jednak nas dzielił tylko sekundy od wygranej.
Gdy przekroczyliśmy ją jako pierwsi, tłum ludzi rzucił się na nas i zaczął skakać i krzyczeć.
Odpięłam pasek i następnie zeszłam z motoru. Miałam już iść gdy przypomniałam sobie o ważnej rzeczy.
-Ok pojechałam z tobą, a teraz z łaski swojej oddaj mi mój telefon-Nakazałam
-Niech no się zastanowię...-Zaczął udawać, że nad czymś rozmyśla-Nie
-Nie?-Uniosłam brew
-Odzyskasz go jeśli coś dla mnie zrobisz.
-Co takiego?


Od Autorki:
Tak wiem, że miał się pojawić w piątek, ale pojawił się dzisiaj.
Jak myślicie jaką propozycję zaproponuje Luke Martinie?
Podoba wam się taki obrót sprawy?
Zapraszam do komentowania :)
Jeśli macie jakieś pytania śmiało pytajcie na moim ask'u







3 komentarze:

  1. Łał... Zaskoczyłaś mnie. Kocham motocykle i ten wyścig zapisał się w moim sercu. Bardzo lubię braci Brooks. Już nie mogę się doczekać co takiego Luke zaproponował Martinie. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, że tak komentujesz :) Jesteś super

      Usuń
  2. Błagam dodaj szybko rozdział!
    Zakochałam się! <3

    OdpowiedzUsuń