Rozdział dedykowany dla mojej przyjaciółki Karoliny
Martina
Długo zastanawiałam się czy przyjąć propozycję White, ale po długiej bitwie z myślami postanowiłam, że pojadę z nią. Ona miała całkowitą rację, muszę w końcu zacząć nowy rozdział w swoim życiu i lepiej będzie jak opuszczę Sydney.
~*~
Dzień wylotu zbliżał się wielkimi krokami. Mieszkanie było już wystawione na sprzedaż. W całym domu było pusto z powodu tego, iż większość rzeczy została sprzedana. Czułam się dziwnie i w ogóle nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że piękne wazony i inne meble, które byłam zmuszona sprzedać, już nie zdobią mieszkania, ale podjęłam decyzję o wyjeździe z której nie zamierzam się wycofać.
-Cieszę się, że zdecydowałaś się ze mną lecieć-Powiedziała blondynka z uśmiechem, który chyba nigdy jej nie opuszczał-Moja ciotka tam mieszka i gdy z nią rozmawiałam, dowiedziałam się że potrzebuje pracownicy, więc powiedziałam, że może ty będziesz chętna.
Potrzebowałam pracy, ponieważ nie chcę, aby Paula mnie utrzymywała, zresztą ustaliłyśmy, że za mieszkanie płacimy razem. Prawda, że mam aktualnie pieniądze ze sprzedaży mebli, ale to na długo nie starczy.
-A jaka to praca?-Spytałam, stawiając wodę na gazie.
-Kelnerka, moja ciotka ma dobrze prosperującą restaurację.
-Chyba się skuszę na tą posadę-Odparłam, wyciągając dwa kubki z szafki.
Przegadałyśmy z White jeszcze parę spraw typu: Gdzie będziemy mieszkały, Jacy tam są przystojni faceci i w ogóle. To niesamowite jak przy kimś 3 godzinna rozmowa wydaję się jakby trwała tylko 3 minuty lub krócej. Jestem mega szczęściarą, że spotkałam Paule bo bez niej bym sobie nie dała rady.
Rozmowa z nią trwała jeszcze trochę, ale potem pożegnałyśmy się, a ja poszłam położyć się do łóżka. Rozmyślałam trochę nad tym jak dalej potoczy się moje życie. Chciałam znaleźć sobie dobrze płatną pracę, potem zakochać się a na końcu spędzić resztę lat z ukochanym mężem u boku i biegającymi dziećmi wokoło. Niestety dane mi to nie było, ponieważ dobrej pracy nie znajdzie się bez ukończenia studiów, a idealny mężczyzna, który będzie z tobą aż do śmierci, jest bardzo trudny do znalezienia. Byłam tego dnia zmęczona, więc skończyłam rozmyślać i udałam się do krainy snów.
Rano wstałam bez przeszkód i magicznym sposobem obudziłam się o 7.32. Naprawdę muszę to zapisać w kalendarzu bo takie coś zdarza się raz na ruski rok. Dzisiaj chciałam załatwić ostatnią rzecz przed wylotem dlatego też szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się i ruszyłam do miasta. Udałam się na cmentarz gdzie spoczywał Peter. Chciałam się z nim pożegnać, ponieważ przez najbliższe kilka miesięcy będę w LA. A tak po za tym to pewnie zastanawiacie się skąd wzięłam pieniądze na pogrzeb. Otóż to bardzo proste, ponieważ napisałam do jego rodziców list, w którym zawiadomiłam ich o sytuacji jaka miała miejsce. Oni przyjechali i zrobili to o co ich prosiłam. Musiałam do nich napisać bo chciałam, aby Peter miał godny pogrzeb i nawet spodziewałam się tego, że będą mnie obwiniać o jego śmierć.
Cmentarz od mojego domu nie był daleko, ale musiałam przechodzić obok znienawidzonego przeze mnie studia. Nie nienawidziłam go dlatego, że mnie nie przyjęli, ale dlatego, że są tam ludzie, którzy posiadają mózg wielkości orzeszka czego żywym dowodem był jeden z mężczyzn, którzy mnie oceniali. Droga minęła dość szybko i po kilku minutach byłam już na terenie zmarłych. Podeszłam do grobu i wytarłam go trochę szmatką, która leżała na sąsiednim grobie. Po tej czynności zostawiłam na grobie kilka sztucznych kwiatów, które kupiłam po drodze.
-Mam nadzieję, że tam gdzie jesteś, jesteś szczęśliwy-Powiedziałam łamiącym się głosem, a jedna łza spłynęła po moim policzku prosto na grób.
Zapaliłam jeszcze znicz i stałam w jednej pozycji walcząc z myślami., aż w końcu ruszałam dobrze znaną mi drogą do domu. Gdy kierowałam się na przystanek nagle zostałam pociągnięta za nadgarstek i gwałtownie odwrócona w stronę osoby, która to uczyniła.
-Znowu się spotykamy, piękna-Wyszeptał
-Chyba dałam ci jasno do zrozumienia, że nie jestem dziwką, a teraz zostaw mnie, albo zacznę krzyczeć-Zagroziłam
-Krzyczeć to ty będziesz kiedy znajdziesz się ze mną w łóżku-Odparł i zaczął wkładać ręce pod bluzkę,
-Zostaw mnie-Wycedziłam przez zaciśnięte zęby i zaczęłam się gwałtownie szarpać, ale on był zbyt silny.
Nagle wpadłam na genialny pomysł. Chociaż nie byłam pewna czy on się na to nabierze.
-Wiesz chyba po dłuższym zastanowieniu myślę, że zgodzę się na twoją propozycję-Szepnęłam i zwiesiłam ręce na jego szyi.
-No i to mi się podoba-Powiedział i pochylił się, aby złożyć pocałunek na moich ustach.
Gdy już prawie to zrobił ja mocno kopnęłam go w krocze, a on upadł na podłogę i zaczął się zwijać z bólu.
-Wiedziałam, że jesteś pojebany, ale że aż do tego stopnia...-Zadrwiłam, pochylając się nad nim, aby mnie lepiej słyszał.-Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj bo następnym razem połamie ci te wstrętne łapy.
Po tych słowach odeszłam z chytrym uśmieszkiem do domu.
~*~
Spakowana, wyszłam z mieszkania, ale przed tym po raz ostatni na nie spojrzałam. Przed domem czekała na mnie White wraz z jej kolegą, który nas odwoził na lotnisko. Gdy dotarłyśmy pożegnałyśmy się z nim i szybkim krokiem pobiegłyśmy do samolotu. W środku nie było wolnych dwuosobowych miejsc dlatego zajęłam miejsce obok starszej kobiety. Przez pierwsze kilka godzin strasznie się nudziłam, ale zdecydowałam się zacząć konwersacje z kobietą obok mnie.
-Na wakacje jedziesz?-Spytała
-Nie, zaczynam nowy rozdział w swoim życiu-Powiedziałam biorąc przy tym głęboki oddech-A pani?
-A co się takiego stało, że musisz zaczynać "nowy rozdział"?-zapytała ignorując moje pytanie-Opowiedz, lubię słuchać
-To nie jest ważne-Odpowiedziałam lecz widząc błagalny wzrok kobiety postanowiłam jej już opowiedzieć-Otóż wraz z chłopakiem uciekliśmy z domów i wyprowadziliśmy się do Sydney, żyło nam się cudownie, aż w końcu zaproponowałam mu, abyśmy pojechali na wyścigi. Zaczął padać wtedy deszcz i trasa była śliska. Pozostali uczestnicy zrezygnowali lub po prostu zostali z tyłu, a o pierwsze miejsce ścigał się mój chłopak i jakiś drugi, nie znałam go, chyba był tam pierwszy raz. Peter, czyli mój chłopak wygrał i to się nie spodobało tamtemu. Podczas naszej rozmowy podszedł do nas i oskarżył Ricky'ego o oszustwo podczas wyścigu. Tam nie było zasad więc jak można było oszukiwać. My go tylko wyśmialiśmy, a on odszedł bez słowa ,jednak po chwili odwrócił się, wciągnął pistolet i strzelił w naszą stronę trafiając mojego chłopaka. Pamiętam do dziś ten jego chytry uśmieszek. To był tylko głupi wyścig o kilka tysięcy i tytuł mistrza, nic więcej. A to wszystko stało się przeze mnie, ponieważ namówiłam Peter;a, aby pojechał na ten wyścig.-Ostatnie zdanie powiedziałam łamiącym się głosem, a po chwili w oczach miałam łzy-Dlatego chce zerwać z przeszłością i zacząć nowe życie.
-Przykro mi kochanie z powodu twojego chłopaka-Powiedziała, kładąc dłoń na moim ramieniu-To nie twoja wina, przecież nie mogłaś przewidzieć tego, że jakiś pajac strzeli do kogoś z powodu tego, że nie otrzymał głupiego tytułu i kilka tysięcy.
Może miała rację, ale i tak gdybym go nie namówiła na pojechanie to by nic się takiego nie wydarzyło. Więc dalej widziałam w tym głównie moją winę.
-Wiesz czasami Bóg stawia przed nami wyzwania, które musimy pokonać, a jeśli to zrobimy to zostajemy nagrodzeni-Powiedziała ciepłym głosem.
Lecz ja już nie chciałam dalej prowadzić tej rozmowy, ponieważ nie lubiłam wspominać o tamtej nocy. Posłałam staruszce tylko uśmiech i włożyłam słuchawki do uszu relaksując się muzyką.
I drove by all the places
We used to hang out getting wasted
I thought about our last kiss
How it felt, the way you tasted
Even though your friends
Tell me you’re doing fine
Are you somewhere feeling lonely
Even though he’s right beside you
When he says those words that hurt you,
Do you read the ones I wrote you?
Sometimes I start to wonder,
Was it just a lie?
If what we had was real,
How could you be fine?
'Cause I’m not fine at all
Tłumaczenie
Przejechałem przez wszystkie miejsca,
W których się spotykaliśmy i upijaliśmy
Myślałem o naszym ostatnim pocałunku
Jak to było, jak smakowałaś
Nawet jeśli twoi przyjaciele
Mówią mi, że dobrze sobie radzisz
Czy jesteś, gdzieś czując się samotną
Nawet jeśli on jest obok ciebie
Kiedy on mówi te słowa, że cię zraniłem,
Czy czytasz te, które ja tobie napisałem?
Czasami zastanawiam się,
Czy to było tylko kłamstwo?
Jeśli to co mieliśmy było prawdziwe,
Jak mogłabyś sobie radzić?
Bo ja w ogóle sobie nie radzę
~5 seconds of summer-Amnesia
Obudziły mnie mocne wstrząsy. Okazało się, że już lądowaliśmy. Strasznie było mi nie dobrze przez te turbulencje. Prawie zwróciłam śniadanie. Kiedy wyszliśmy z samolotu chciałam się położyć i całować ziemię, ale narobiłabym sobie tylko niepotrzebnie wstydu. Niestety trzeba było jechać przesiadkami więc czeka mnie jeszcze jeden lot. Czekanie na kolejny strasznie się dłużyło, ale w końcu byliśmy w samolocie.
-I jak tam?-Spytała Paula, która zajmowała miejsce obok mnie
-Nawet okej-Powiedziałam z uśmiechem na ustach
-Wiesz ja też będę pracować u mojej cioci tylko nie jako kelnerka tylko barmanka-Odparła-Tak więc będziesz miała z kim gadać
-Yhymm...-Przytaknęłam tylko, ponieważ chciałam przez zebrać myśli, dlatego przestałam już słuchać blondynki
-Thomson-Pomachała mi ręką przed twarzą-Martina, słuchasz mnie?
-Tak, tak-Otrząsnęłam się i odpowiedziałam.
-O czym tak rozmyślasz?-Spytała krzyżując ręce na piersiach-Możesz mi wszystko powiedzieć
-O niczym ważnym-Odparłam oschle.
-Dobra, widzę, że jesteś nie w sosie.-Podniosła ręce do góry i odwróciła się-Nie będę Ci już przeszkadzać.
Droga się dłużyła a ja postanowiłam wyciągnąć z nudów jakąś książkę z torby gdzie miałam kilka książek i zaczęłam czytać. Jedna szczególnie przykuła moją uwagę. Wyjęłam ją i zaczęłam się jej przyglądać. Okazało się, że to jest notatnik Peter'a. Ale skąd się on tutaj wziął?
Zaczęłam czytać wpisy i po przestudiowaniu większości niczym nie różniły się od jakiś notatek z pamiętnika. Opisywał on tam każdy swój dzień. Ale tylko dwa przykuły moją uwagę.
18 kwietnia 2013
Drogi pamiętniku
Ostatnio zrobiłem coś złego. Podczas jednej z imprez nieźle się upiłem. Nie pamiętam nic z tamtej nocy i właśnie dowiedziałem się o kilku ważnych rzeczach od Susan. To się zaczęło kiedy poszedłem na spotkanie z kumplami. Był tam Taylor,Jason,Eddy,Susan i Lily. Susan poprosiła mnie, abym poszedł z nią zamienić słowo. Odeszliśmy kawałek od miejsca, gdzie byli nasi przyjaciele,a potem spytałem grzecznie o co chodzi, a ona tylko podeszła do mnie i mnie pocałowała. Natychmiast się odsunąłem, a ona powiedziała, że w nocy mu to nie przeszkadzało. Byłem zszokowany, ponieważ z imprezy nie pamiętam nic. Ona wytłumaczyła mi co się wtedy stało. Naprawdę to co zrobiłem było potworne. Zdradziłem swoją dziewczynę...
Złapałam się za buzię, a w moich oczach pojawiły się łzy. Paula to zauważyła i zaczęła wypytywać co się stało, a ja tylko pokazałam jej tą kartkę. Zaczęła mnie uspokajać mówiąc, że to na pewno nie prawda. Przytuliła mnie do siebie i zaczęła gładzić po plecach. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam wtulona w nią.
~*~
White zaczęła mnie powoli wybudzać oznajmiając, iż jesteśmy i że zaraz będziemy lądować. Wyprostowałam się i przeciągnęłam. Po chwili zaczęły się turbulencje. Kiedy wyszliśmy z samolotu odebraliśmy swoje bagaże i skierowałyśmy się w stronę wyjścia gdzie czekała na nas zamówiona taksówka. Rzeczy odstawiłyśmy do bagażnika i w ciszy jechaliśmy do domu po ciotce blondynki. Podróż była spokojna i przez okno patrzyłam na moje rodzinne miasto, ale długo tego nie robiłam, ponieważ po kilku minutach jazdy byliśmy już pod domem. Wypakowałyśmy to co nasze i ruszyłyśmy na górę dziękując, a także żegnając się z miłym kierowcą. Paula przekręciła kluczyk w drzwiach co wydało charakterystyczny dźwięk i już po chwili byłyśmy w naszym nowym domu. Było tu bardzo przytulnie. Salon miał fioletowe ściany,ciemne panele, wielką sofę na środku i do tego dwa fotele oraz stolik obok sofy, a na przeciwko wielki telewizor plazmowy. Znajdowały się tam też półki na książki i dywan. Łączył się on z kuchnią, która była niewielka, ale znajdowało się w niej wszystko co potrzeba. Pokój mojej współlokatorki był mały, miał szare ściany, obok okna dwuosobowe łóżko, naprzeciwko niego wielka szafa, a obok niej biurko i to chyba tylko tyle. Mój pokój miał piękne szaro-żółte ściany. Na środku był dywan i szare łóżko dla dwóch osób. Obok była szafa, a w kącie stała półka na książki i tam trochę dalej od niej, biurko. Byłam zadowolona z tego pokoju. Włożyłam szybko rzeczy do szafki i poszłam do kuchni. Zrobiłam kanapki dla siebie i dla White. Usiadłyśmy przy małym stoliku i zaczęłyśmy jeść.
-Idę odwiedzić ciocię-powiedziała przeżuwając jedzenie-Idziesz ze mną?
-Nie jesteś zmęczona podróżą?-Spytałam, a w odpowiedzi dostałam tylko jej kiwanie głową-Dobrze, pójdę.
Zamówiłyśmy taksówkę i po kilku minutach ruszyłyśmy do niej. Podróż minęła szybko. Zatrzymaliśmy się na parkingu przed małym budynkiem. Zapłaciłyśmy i ruszyłyśmy w stronę restauracji. Całkiem ładnie wyglądała. Blondynka, której towarzyszyłam podbiegła do kobiety, która była za ladą i ją przytuliła.
-Jak ja Cię dawno nie widziałam-Powiedziała ciemnowłosa kobieta przytulając Paulę-Co tam u ciebie? Opowiadaj!
-Ciociu później ci opowiem, a teraz poznaj moją przyjaciółkę.-Wskazała na mnie ręką
Kobieta podeszła do mnie i wyciągnęła do mnie dłoń.
-Ty musisz być Martina Thomson-Powiedziała, a ja uścisnęłam jej dłoń i przytaknęłam.-Jestem Dorothy Harrison
-Miło mi panią poznać-Uśmiechnęłam się przyjaźnie-To u pani mam rozpocząć pracę?
-Tak, będziesz pracować jako kelnerka z Marthą, a Paula będzie barmanką-Wskazała na dziewczynę obok, która miała dziwny wyraz twarzy-Prace zaczniecie w poniedziałek.
Oboje przytaknęłyśmy zgadzając się. White została tam jeszcze, a ja wyszłam. Postanowiłam pójść do domu na piechotę, z powodu tego, iż nie widziałam sensu w wzywaniu taksówki, a po za tym obserwowałam jak tutaj jedziemy, tak więc dotarcie do domu, raczej nie będzie trudne.
Przechodząc natknęłam się na tablicę ogłoszeń.
Znajdowały się tam ogłoszenia o pracę i tym podobne. Mój wzrok zawiesił się na zgłoszeniu, w którym małżeństwo szukało opiekunki do dziecka. Wystukałam numer i po kilku sygnałach ktoś odebrał.
-Tak, słucham-Powiedział ciepły damski głos
-Witam, chciałam się zapytać czy poszukują państwo jeszcze opiekunki do dziecka?-Oparłam się o tablicę zakładając kosmyk włosów za ucho.
-Ależ oczywiście, nadal jest aktualne-Odparła radosnym głosem
-A więc kiedy możemy się umówić na spotkanie?
-Czy możemy teraz? Za niedługo mam być w firmie
-Tak, proszę podać adres-Przestałam się opierać o tablice i powolnym krokiem ruszyłam do przodu
Wkrótce potem otrzymałam adres i skierowałam się pieszo do wskazanego mi miejsca. Pewnie zastanawiacie się dlaczego biorę dodatkową pracę. Po prostu potrzebuję dodatkowego zarobku, dlatego. Byłam już pod drzwiami więc kilka razy zapukałam. Otworzyła mi rudowłosa kobieta. Gestem ręki wskazała mi gdzie mam się skierować. Usiadłyśmy w dużym salonie i jako pierwsza zabrałam głos.
-Bardzo lubię dzieci i mam pewne doświadczenie-Powiedziałam
-Zależy mi, aby ktoś z nią zostawał w weekendy-Bacznie mi się przyglądała, a jej wzrok zawiesił się na moich odkrytych ramionach, które były ozdobione licznymi tatuażami-Niech mi pani trochę o sobie opowie
-Nazywam się Martina Thomson i kiedyś opiekowałam się siostrą mojego chłopaka, która miała 12 lat. Wiem, że mam tatuaże i....-Zatrzymałam swoją wypowiedź bo nie byłam pewna czy mam to powiedzieć.
-Proszę kontynuować-Ponagliła mnie
-I odbywałam karę w więzieniu z powodu pobicia i zniszczenie cudzego mienia-Spuściłam głowę i nerwowo zaczęłam się bawić palcami
-W takiej sytuacji nie mogę pani przyjąć, proszę się zabrać i wyjść-Wstała i odprowadziła mnie do drzwi.
Chyba nie powinnam wspominać o więzieniu, ale już trudno. Zostało mi jeszcze jedno zgłoszenie, które zerwałam wcześniej i włożyłam do kieszeni spodni. Wyciągnęłam je i zadzwoniłam do podanego numeru. Długo nie trzeba było czekać, ponieważ ktoś bardzo szybko odebrał. Dogadałam się ze starszym mężczyzną po drugiej stronie telefonu i powiedział, że mam się z nim jutro spotkać i jeśli dobrze wypadnę, to będę mogła już w tym samym dniu zacząć. Poszłam do domu i mimo wczesnej godziny poszłam się położyć.
~Rano~
Obudził mnie budzik, który nastawiłam dzień wcześniej, aby się nie spóźnić na spotkanie. Podbiegłam do łazienki i opłukałam twarz, a następnie zabrałam się za uczesanie włosów i zrobienie makijażu. Później włożyłam na siebie przygotowane ubrania, czyli krótkie marmurkowe spodenki, bluzkę z Nirvany i na to niebieską koszulę w kratę. No i oczywiście do tego czarne vansy. Przygotowana w szybkim tempie opuściłam mieszkanie i ruszyłam w umówione miejsce. Mieliśmy się spotkać w kawiarni.
Droga zajęła mi 10 minut. Wchodząc zauważyłam starszego mężczyznę. Podeszłam do stoliku, w którym siedział i spytałam czy byłam z nim umówiona, a on tylko przytaknął.
-Pani Thomas, proszę mi powiedzieć coś o sobie-Ściągnął okulary i spojrzał na mnie
Opowiedziałam o sobie i wspomniałam o wyroku, ale jego to za bardzo nie ruszyło.
-Dobrze przyjmuje panią-Oznajmił i po chwili wręczył mi ulotki-Proszę robić tak jak ustaliliśmy, a otrzyma pani zapłatę.
Przytaknęłam i wyszłam z kawiarni kierując się do miejsca gdzie jest dużo ludzi.
Kiedy dotarłam zaczęłam swoją pracę. Nawet szybko mi to szło.
Jednak w pewnej chwili, ktoś na mnie wpadł i wszystkie ulotki były teraz na ziemi.
-Uważaj jak chodzisz suko-Jakiś męski głos dotarł do moich uszu.
Wstałam i otrzepałam się z kurzu. Spojrzałam na chłopaka, który na mnie wpadł. Miał kręcone włosy, piękne czekoladowe oczy, w wardze miał kolczyk, który dodawał mu uroku,a jedną rękę zdobił piękny rękaw. Był niezwykle przystojny, ale to nie zmieniało tego, że zachował się jak prostak.
-Dżentelmen, kurwa od siedmiu boleści-Posłałam mu wrogie spojrzenie,,.
Od Autorki:
Cześć!
A więc Luke się już pojawił. Spodziewaliście się, że będzie taki nie miły?
Cały rozdział ogółem uważam za udany. Już w następnym akcja trochę się rozkręci.
Następny pojawi się za tydzień.
Także do następnego!
Super czekam na następny dopiero dzisiaj znalazłam twojego bloga postaram się komentować regularnie ! :D
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Dziękuje za miłe słowa :)
UsuńBardzo mi miło
Boooski... Już nie mogę się doczekać nexta. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz :)
Usuń