Od 20.07 rozdziały będą się pojawiały co dwa tygodnie
Martina
Przeważał nad nami strach. Bałyśmy się co może się stać kiedy ktoś wyważy drzwi. Możliwe, że właśnie to są nasze ostatnie minuty życia. Oddechy, które łapiemy mogą okazać się naszymi ostatnimi. Możemy już nigdy nie zobaczyć najbliższych. Jednak istnieje jeszcze nadzieja.
Walenie po chwili ucichło i nastała cisza. Wymieniłyśmy przerażone spojrzenia. Modliłam się w duchu, aby ten ktoś sobie poszedł i już nigdy nie wracał.
-Myślisz, że poszedł?-Spytała drżącym głosem Martha
-Raczej nie
-Może uciekniemy przez okno i zawołamy pomoc?-Zaproponowała
-A skąd wiesz, że ten ktoś przyszedł sam? Albo skąd wiesz, że jak wyjdziesz to Cię nie złapie?-W odpowiedzi, Allen wstała i odchyliła trochę żaluzję po czym oznajmiła, iż nikogo nie widać.- Dobra, uciekniemy na jakąś tam odległość i zadzwonimy na policję.
Wstałam i otworzyłam powoli okno, gdy nagle po całym domu rozszedł się trzask opadających na ziemię drzwi. Spojrzałam na brunetkę, która trzęsła się ze strachu. Słychać było czyjeś kroki.
W tej chwili miałyśmy wielkie kłopoty.
-Ty pierwsza-Nakazałam
Czekałam niecierpliwie i w strachu, aż ona zejdzie.
-Teraz ty
Gdy już prawie dotykałam ziemi światło w salonie zostało zaświecone. Zauważyłam mężczyznę ubranego całego na czarno. Kiedy spostrzegł mnie szybko ruszył w moją stronę, jednak ja już całkowicie zeszłam. Złapałam Marthę za rękę i zaczęłam pędzić ile sił w nogach.
W końcu dotarłyśmy do jakiejś restauracji, która o dziwo była jeszcze otwarta. Weszłyśmy do niej i wzrok każdego spoczywał na nas. Nie dziwie im się, bo w końcu kto przychodzi do restauracji w samych skarpetkach. Z resztą nie było tak źle. Martha była ubrana w legginsy z napisami i cienką bluzę, a ja w śliskie getry, czarną bokserkę i granatowy polar. Zajęłyśmy miejsca, aby trochę odpocząć po ucieczce. Podeszła do nas kelnerka i podała menu.
-Super! Nie mamy pieniędzy, wyglądamy jak idiotki i do tego musimy się kryć w restauracji.
-Przynajmniej tu jesteśmy bezpieczne, a na dworze może czekać na nas ten psychol!
-Czemu nie możemy pójść do ciebie?-Spytała
-Paula wyszła z chłopakiem na imprezę. Gdybym miała klucze to bym Cię zabrała, ale niestety jedyne co mam to tylko telefon-Oznajmiłam i zaczęłam nerwowo strzelać kostkami-Muszę do toalety, zaraz wrócę.
Poszłam do toalety załatwić się. Po tym puściłam zimnej wody z umywalki i umyłam ręce. Wyszłam z niej i skierowałam się do naszego stolika. Gdy byłam już blisko zauważyłam, że Allen trzyma mojego Iphone'a przy uchu. Rozmawiała z kimś, więc uznałam, że zdecydowała się powiadomić o wszystkim policję.
-Do zobaczenia-Pożegnała się i odłożyła telefon na stolik.
-Czy ty właśnie dzwoniłaś na komisariat i pożegnałaś się w ten sposób?
-Nie dzwoniłam na policję. Podczas twojej nieobecności zadzwonił Ci telefon. Zobaczyłam na wyświetlaczu imię Luke i odebrałam. Wszystko mu powiedziałam i zadeklarował, że zaraz po nas przyjedzie-Powiedziała na luzie, a mnie wryło-Nie musisz dziękować.
-Musiałaś odbierać ten zasrany telefon?
-Nie lubisz go czy co?-Odpowiedziała pytaniem na pytanie
-Nie gadajmy o tym-Odrzekłam, a ona tylko westchnęła.
I tak wyczekiwałyśmy pojawienie się Brooks'a. Cały czas moją głowę zaprzątały pytania i czarne scenariusze. Szczęście, że byłam wtedy z Marthą bo nie wiem co by mogło się stać. Ciekawe czego chciał ten facet. Kiedy wrócimy do domu i upewnimy się, że jest wszystko w porządku to od razu pójdziemy na policję. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie mam pojęcia co będzie dalej. Jeśli on znowu przyjdzie do domu?
Wtedy nie wiem czy będziemy miały tyle szczęścia. Rozmyślanie przerwał mi dźwięk przychodzącego SMS'a.
Od: Luke
Jestem pod restauracją
Poinformowałam Marthę, a ona pośpiesznie wstała i skierowałyśmy się do wyjścia. Kiedy wyszłyśmy, uderzyło we mnie zimne powietrze. Namierzyłam wzrokiem Brooks'a, który opierał się o czarne auto.
-Cześć-Przywitał się
-Cześć przystojniaku-Odparła Allen, która wprost pożerała go wzrokiem.
-Możemy jechać?-Spytałam, a on tylko przytaknął.
Brunetka szybko zajęła miejsce z przodu. Zapewne obawiała się że ja zajmę to miejsce. Nawet nie miałam takiego zamiaru, w sumie to gdzie siedzę jest mi obojętne. Martha nakierowała go gdzie ma jechać. Po kilku minutach jazdy zaparkował przed jej domem i jako pierwszy opuścił samochód. Wkrótce po tym, my zrobiłyśmy to samo. Podszedł do drzwi i otworzył je, następnie wszedł powoli w głąb mieszkania. Szłyśmy cały czas za nim. W kuchni nikogo nie było, ani nic nie zostało naruszonego. To samo było z salonem oraz łazienką. Tylko pokój Marthy był zdemolowany. Wszędzie porozrzucane ubrania, rozbite lustro przy szafie oraz czarna koperta na stoliku. Po za tym wszystko było w porządku. Sprawdziliśmy każde pomieszczenie i spokojnie mogliśmy stwierdzić, iż nic nie zostało skradzionego.
-Myślę, że lepiej będzie kiedy tą noc spędzimy u mnie-powiedziałam do Marthy
-A skąd wiesz, że u ciebie w domu jesteśmy bezpieczne?
-Raczej wątpię, aby ten ktoś wiedział gdzie mieszkam-oznajmiłam
-No, dobra, niech Ci będzie. Zaraz spakuje swoje rzeczy i Luke nas odwiezie, prawda?
-Jasne-zgodził się
Ruszyłam do pokoju i zabrałam swoje rzeczy. Podeszłam do auta Brooks'a i zapakowałam na tylne siedzenie rzeczy. Następnie zajęłam miejsce i wyczekiwałam, aż brunetka przyjdzie.
Siedziałam z Lukiem w samochodzie już około 10 minut. Panowała cisza, której nie chciałam przerywać. Niestety, ale jednak on ją postanowił przerwać.
-Niezła sprawa z tym włamaniem i w ogóle.
-Po co wtedy dzwoniłeś?-Zignorowałam jego wypowiedź
-Nieważne
-Nieważne? Serio?
-Przecież mó...-Urwał, ponieważ do samochodu weszła Allen
-Jedziemy?-Spytała z uśmiechem na ustach
-Tak-Odpowiedział
Podróż bardzo się dłużyła. Patrzyłam na krajobraz za oknem, podczas gdy dwójka z przodu zaciekle o czymś dyskutowała. Nie chciałam im przeszkadzać. Chyba naprawdę Martha się zakochała, ale to dobrze, ponieważ jest cały czas uśmiechnięta w towarzystwie Luke'a. Mam nadzieję, że Brooks nie skrzywdzi Allen. Niespodziewanie z moich rozmyśleń wyrwało mnie chrząknięcie kogoś. Spojrzałam w stronę dwójki. Oni kiwnęli głową na moje mieszkanie. Otworzyłam drzwi od samochodu, zabrałam wszystko co moje i podeszłam do drzwi. Przeszukałam torbę i znalazłam klucze. Wpuściłam ich do domu i od razu zaprowadziłam przyjaciółkę do pokoju, abyśmy mogły odłożyć rzeczy. Wróciłam do salonu i zauważyłam jak Luke siedzi na sofie i robi coś w telefonie.
-Chcesz coś do picia?-Zaproponowałam
-Daj mi jakąś wodę czy coś-Mruknął nie spuszczając wzroku z telefonu.
Otworzyłam szafkę i wyjęłam szklankę. Nalałam do niej pomarańczowego soku i podałam chłopakowi na stolik. Po chwili Martha przyszła. Zignorowała mnie i pobiegła do Brooks'a. Wywróciłam na to oczami i ruszyłam się do pokoju w celu przygotowania piżamy. Później skierowałam się do łazienki, aby wziąć prysznic. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Odkręciłam letnią wodę i poczułam jak moje ciało się rozluźnia. Po pewnym czasie wyszłam i wytarłam się puchatym ręcznikiem, a po tym ubrałam się w świeże ciuchy. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam jak brunetka klei się do Luke'a. Zaśmiałam się cicho i odeszłam do kuchni.
-Muszę już iść-Oznajmił
-Czemu?-Zapytała z wyrzutem brunetka
-Mam swój własny dom do, którego muszę wracać-Odparł, a następnie pokierował się do wyjścia.
Podeszłam do drzwi i zamknęłam je. Odeszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa.
-Widziałaś jak się na mnie patrzył?-Zapytała brunetka, która pojawiła się nagle
-Tak, jesteście dla siebie stworzeni-Odpowiedziałam nie odrywając wzroku od ekranu.
-Te jego piękne włosy, oczy i kolczyk. On jest taki przystojny. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie zostaniemy parą.
-Nawet go nie znasz. Nie wiesz jaki on jest.
-To mi o nim opowiedz wszystko co wiesz-Rozkazała
-Nie teraz-Odparłam.
W odpowiedzi westchnęła głośno i wyciągnęła z torby jakieś ciuchy, a następnie szybko pokierowała się do łazienki. Kiedy nie znalazłam żadnego ciekawego filmu w internecie, poszłam położyć się spać.
~*~
Obudziłam się o bardzo wczesnej porze. Wszelkie próby ponownego zaśnięcia okazały się bezskuteczne, dlatego ruszyłam do kuchni. Kiedy byłam w trakcie robienia tostów do kuchni przyszła Martha.
-Hej
-Cześć-Przywitałam się z dziewczyną, która wyglądała koszmarnie-Robię tosty chcesz?
-Poproszę
I tak zapanowała cisza. Allen cały czas była zajęta telefonem, natomiast ja zajmowałam się przygotowaniem śniadania. Po kilku minutach było już wszystko gotowe. W mgnieniu oka zjadłam swoją porcję i gdy odkładałam talerz do zmywarki zauważyłam, że brunetka niczego nie ruszyła. Całą uwagę poświęcała swojemu telefonowi, co jakiś czas szczerząc się do niego jak głupia.
-Możesz w końcu odłożyć ten telefon i zjeść to śniadanie?
Ona mruknęła tylko coś pod nosem i odstawiła telefon. Szybko skończyła swój posiłek i zostawiła pusty talerz. Zabrałam od niej naczynie i włożyłam tak jak poprzednie do zmywarki. Zostało nam jeszcze mnóstwo czasu do rozpoczęcia pracy. Postanowiłam, iż w tym czasie pójdę zrobić zakupy.
Wyciągnęłam małą kartkę i napisałam na niej rzeczy, które muszę kupić. Potem udałam się do swojego pokoju. Włożyłam spodnie z dziurami na kolanach oraz szarą cienką bluzę. Chwyciłam telefon i portfel, a następnie ubrałam czarne niskie converse.
-Idę zrobić zakupy, zaraz wrócę-Poinformowałam przyjaciółkę i wyszłam.
Sklep nie był daleko i już po pięciu minutach byłam na miejscu. Kiedy weszłam uderzyło we mnie zimne powietrze bijące od sklepu. Zaczęłam zabierać wszystkie rzeczy z listy. Gdy już miałam wszystko skierowałam się do kasy i zapłaciłam.
Opuściłam sklep i skierowałam się w stronę domu. Skręciłam w stronę zaułka dzięki, któremu droga do domu będzie znacznie krótsza. Kiedy przeszłam kilka metrów niespodziewanie ktoś zaczął nawoływać. Odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam dwie znajome mi postacie. Gdy podeszły bliżej mogłam bez żadnych wątpliwości powiedzieć, że były to przyjaciółki Lucy.
-Hej suko!
-Czego chcecie dziwki? Może powtórki z wyścigu?
-Sama jesteś dziwką!-Krzyknęła blondynka-Zaraz tak Ci obijemy mordę, że Cię własna matka nie pozna.
-Wiecie co? Pierdolcie się
-Ty szmato-Powiedziała brunetka i popchnęła mnie przez co prawie upadłam.
-Pożałujesz tego-Zagroziłam i zbliżyłam się do niej.
Uderzyłam ja mocno w brzuch przez co upadła na kolana i mocno się za niego ściskała. W tym czasie podeszła do mnie blondynka i próbowała mi wymierzyć cios w twarz lecz ja zrobiłam unik. Stała do mnie plecami więc wykorzystałam okazję i popchnęłam ją przez co upadła.
-Alice wszystko w porządku?-Spytała brunetka
-Tak Lauren wszystko w porządku-Oznajmiła i popatrzyła na mnie.-I co się tak śmiejesz?!
-Jak tu się nie śmiać z takich debilek jak wy?-Zapytałam sarkastycznie co wywołało u nich jeszcze większą złość. Dziewczyna o imieniu Alice wkurzona podeszła do mnie, a mi uśmiech wciąż nie znikał z twarzy.
-I co tu tak stoisz, jak głupia? A zapomniałam! Przecież ty jesteś głupia-Powiedziałam, a ona po tych słowach zamachnęła się i przywaliła mi kilka razy w brzuch. Upadłam na ziemię i trzymałam się za obolałe miejsce. Przyszła Lauren, która szykowała się do zadania mi kopa w brzuch. Jednak gdy zbliżyła się, z całej sił kopnęłam ją w nogę. Mimo bólu jakoś wstałam, lecz to nie było takie proste. Złapałam za bluzkę blondynkę i zaczęłam się na nią wydzierać.
-Jeszcze raz się do mnie zbliżcie to pożałujecie-Zagroziłam i puściłam blondynkę. Wkrótce potem Alice wstała i poszła pomóc Lauren-Nie ważcie się nawet iść na policję, bo wtedy będzie znacznie gorzej.
-Zrozumiałyśmy-Mruknęła brunetka i wkrótce odeszły.
Ruszyłam w stronę domu. Cały czas czułam mocne bóle, dlatego co jakiś czas zatrzymywałam się na krótką chwilę, jednak później szłam dalej. Dom był już blisko kiedy nagle zaczęło mnie strasznie boleć. Zjechałam wzdłuż murku mocno trzymając się za brzuch. Ludzie przechodzili i wpatrywali się we mnie. Nikt nie pomógł.
-Martina?-Zapytał z przerażeniem znajomy mi głos
Spojrzałam w kierunku osoby, która to powiedziała i dostrzegłam Daniela. Kucnął i odgarnął mi włosy. W jego oczach widziałam zmartwienie.
-Co się stało? Kto Ci to zrobił?!
-Nieważne-Odparłam i próbowałam się podnieść, jednak nie było mi to dane, ponieważ przy próbie wstania zaczęło jeszcze bardziej boleć.
-Lepiej będzie jak Cię zawiozę do szpitala
-Nie
-Czemu?
-Chce do domu. Nic mi takiego nie jest.
W odpowiedzi złapał mnie jak pannę młodą i zaczął kierować się w stronę mieszkania. Zdziwiłam się, ponieważ dobrze wiedział gdzie iść. Gdy byliśmy pod drzwiami zadzwonił dzwonkiem. Po chwili otworzyła nam Martha. Kiedy mnie zauważyła jej oczy powiększyły się ze zdziwienia i przerażenia. Daniel bez słowa wszedł i położył mnie na kanapie.
-Co się stało?!-Krzyknęła Allen
-Właśnie ja też chce się tego dowiedzieć-Dodał chłopak
-Spotkałam te dwie dziewczyny z wyścigu. Posprzeczałyśmy się i zaczęłyśmy się bić. Parę razy dostałam w brzuch i tyle-Oznajmiłam słabym głosem, następnie spojrzałam na Daniela-Jak się tam znalazłeś?
-Luke mnie prosił, abym do ciebie poszedł. Sam nie mógł, więc poprosił mnie. Podał adres, dlatego wiedziałem gdzie mieszkasz-Wytłumaczył i po chwili wyciągnął z kieszeni telefon. Przystawił go do ucha i zaczął chodzić w kółko zapewne oczekując, aż osoba po drugiej stronie odbierze-Halo? Luke?
Od Autorki:
Dziękuję za tyle komentarzy i wyświetleń! Na pewno będą jeszcze lepsze i ciekawsze rozdziały.
Ogółem z rozdziału nie jestem zadowolona i nie dość, że pisałam go kilka dni, to jeszcze nie wiedziałam CO napisać. Ale i tak wkrótce Martina będzie znowu chodzić ;)
Jak myślicie kim był tajemniczy chłopak w mieszkaniu? Jak Luke zareaguje na wiadomość o bójce?
I ciekawe co chciał przekazać :)
Zapraszam do komentowania.
Do poniedziałku ----> 20.07
Zdecydowanie kocham to opowiadanie! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBoże... cudowne *--* Czekam na więcej. Mam nadzieje że nic jej nie jest :/ Niech ją siłą zaciągną do tego cholernego lekarza!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że te pizdy dostaną za swoje! -.-
Dzięki za komentarz i na pewno one dostaną jeszcze za swoje ;)
UsuńOMG... Nie mam pojęcia kto wpadł do mieszkania Marthy i kto ją prześladuje, może to jej były albo niedoszły chłopak. A Luke pewnie chciał wyjaśnić Martinie tą dziwną sytuację z Marthą. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuje za każdy swój komentarz ;)
UsuńByć może jesteś na dobrym tropie ")