niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 11

Jeśli chcesz dedykację w następnym rozdziale wystarczy poprosić w komentarzu :)

Nowe ff: http://bezradnosc-ff.blogspot.com (Jai Brooks)


Martina

- Co ty kurwa powiedziałeś?! Powtórz to - Krzyknęłam.
- Jak to jest mieć matkę, która zabiła niewinną kobietę? Hmm..?
- Scott! Przestań - Zażądał Eric
- Zamknij się! - Krzyknął chłopak o imieniu Scott. Spojrzał na mnie z uśmiechem zwycięscy.
W jednej chwili zamachnęłam się i uderzyłam go w policzek.
- Jesteś żałosny - Syknęłam i chciałam, odejść jednak w jednej chwili chwycił mnie za nadgarstek i odwrócić w swoją stronę. Złapał drugi i mocno ścisnął powodując ból. - Zostaw mnie ty pojebańcu!
- Zostaw ją - Powiedział Danny i odciągnął ode mnie tego psychopatę. - Pojebało cię?! Będziesz się znęcać na dziewczynie?!
- Spierdalaj - Syknął Scott i skierował się w stronę wyjścia.
- Nic ci nie zrobił? - Spytał Danny.
- Nie - Opowiedziałam i odeszłam od nich i podeszłam do Pauli.
- Co się tam stało?
- Nieważne. Daj mi trochę lodu - Nakazałam, a blondynka natychmiast mi dała kostki lodu owinięte w chusteczkę. Przystawiłam to do jednego z nadgarstków, co spowodowało mocny ból. Poszłam na zaplecze i usiadłam tam. Po kilku minutach przechodząc zauważyła mnie szefowa.
- Dziecko, co się stało? - Zapytała z troską. Podeszła i przykucnęła patrząc na moje całe czerwone nadgarstki.
- Nic się nie stało, proszę pani - Zapewniłam.
- Przestań kłamać i powiedz co się stało! - Rozkazała, a ja tylko westchnęłam.
- Jeden z klientów obrażał moją matkę i ja go spoliczkowałam. On się wkurzył i chwycił mnie za nadgarstki i mocno je ściskał.
- Gdzie on teraz jest?
- Wyszedł.
- Powinnaś iść do domu - Powiedziała, a ja jedynie pokręciłam głową na nie. - Daj spokój. I tak kończysz za godzinę. Odłóż fartuch i idź do domu.
- Dobrze... - Odpowiedziałam i wstałam. Odłożyłam fartuch i zabrałam torebkę, a później skierowałam się do wyjścia.
- Martina! - Zawołał Eric. Odwróciłam się i spotkałam się z niebieskimi tęczówkami blondyna. - Przepraszam za Scotta. Słuchaj, może dasz się zaprosić dziś na kolację u mnie wieczorem?
Czy on właśnie zaprasza mnie na randkę? West jest miły i przystojny, ale nie wiem czy chcę pójść na tą kolację.
- W sumie nie wiem...
- Nie daj się prosić
- No dobrze - Odrzekłam z uśmiechem na twarzy.
- Świetnie! A więc dziś u mnie o 20. Przyjadę po ciebie - Zadeklarował.
- A więc do 20 - Odparłam i po chwili wyszłam z budynku pracy.

~*~

Właśnie szykuję się na kolację u Eric'a. Moja szafa niestety świeciła pustkami, dlatego White powiedziała, że pożyczy mi sukienkę. Byłam w trakcie malowania się, kiedy do pokoju weszła Paula. Podała mi sukienkę oraz buty, które idealnie pasowały. Rzeczy położyła na łóżko, a chwilę później zadeklarowała, iż jedzie do Charliego. Przytaknęłam i wróciłam do strojenia się. Kiedy skończyłam malować się i czesać, założyłam sukienkę oraz buty od White. Do tego postanowiłam dołączyć kurtkę, co okazało się świetnym pomysłem.

Podeszłam do szkatułki, w której trzymałam biżuterię i wyciągnęłam z niej mały wisiorek od mamy, który dała mi pewnego dnia, za otrzymanie świetnych ocen na zakończenie roku.

Siedziałam w pokoju pisząc zawzięcie z przyjaciółką. Nagle mama zawołała mnie. Napisałam przyjaciółce, że zaraz przyjdę i ruszyłam do rodzicielki. Gdy dotarłam do salonu, w którym siedziała, zobaczyłam małe niebieskie pudełeczko z piękną czarną kokardką. 
- Co chciałaś mamuś? 
- Chodź tu, usiądź koło mnie.
Tak jak kazała, usiadłam obok niej. Na jej twarzy gościł szeroki uśmiech. Nie wiedziałam jaki jest jej powód radości. 
- A więc o co chodzi?
- Posłuchaj... - Zaczęła - Za bardzo dobre oceny oraz kilka wyróżnień, chciałabym Ci coś dać. - Odrzekła i chwyciła niebieskie pudełeczko - Oto dla ciebie prezent. Oby więcej takich sukcesów córciu. - Powiedziała i pocałowała mnie w czoło, a następnie dała prezent. 
Powoli rozpakowałam prezent. Miałam wiele podejrzeń co znajduje się w pudełku, jednak gdy otworzyłam je, wszystkie się rozwiały. Trzymałam w rękach piękny, złoty łańcuszek z sercem, na którym były jakieś napisy...

Ktoś kilka razy zatrąbił. Zapewne to był Eric, ponieważ na zegarku widniała godzina 20.00, a właśnie o tej godzinie się umawialiśmy. Schowałam telefon do kurtki i zabrałam klucze. Zamknęłam dom i udałam się do samochodu Westa. Pociągnęłam za klamkę i zajęłam miejsce pasażera.
- Ślicznie wyglądasz - Powiedział Eric, przez co się zarumieniłam. Od dawna nie słyszałam, żadnego komplementu.
- Dziękuję - Odparłam - Jedziemy?
- Tak - Odrzekł i odjechał spod mojego domu.
Droga była przyjemna. Od czasu do czasu opowiadaliśmy sobie kawały i opowiadaliśmy różne historię, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. Podjechaliśmy pod wielką bramę. Eric wyciągnął pilot i kliknął przycisk, aby ta się otworzyła. Kiedy to zrobiła wjechaliśmy do garażu, który także otwierał się na pilota. Gdy zaparkowaliśmy West wyszedł i okrążył samochód, aby otworzyć mi drzwi. Podziękowałam za to i stałam na równe nogi.
- Chodź za mną - Nakazał.
Otworzył drzwi i pozwolił, abym weszła pierwsza. Moim oczom ukazały się piękne białe schody ze szklaną balustradą. Do tego gdzie nie gdzie były powieszone piękne dzieła sztuki. Zamknął drzwi i wyprzedził mnie prowadząc na górę. Na górze znajdował się piękny salon z ciemnymi dębowymi panelami oraz czarnymi meblami. Kuchnia była z nim połączona. Duże okna pokazywały Los Angeles nocą. Zaświecone światła w oddali tworzyły piękny krajobraz.
- Pozwól, że powieszę ci kurtkę - Zaproponował i ściągnął ze mnie kurtkę i powiesił ją - Chodźmy na taras - Zaproponował i poszedł w stronę wielkich szklanych drzwi.
Podążyłam za nim i jako pierwsza przekroczyłam drzwi. Stałam wryta patrząc na stolik, na którym znajdowały się piękne czerwone róże, a obok tego jedzenie i wino. Światło dawały tylko świeczki, które także znajdowały się na stoliku. Blondyn podszedł do jednego z krzeseł i odsunął je. Podeszłam tam i usiadłam na nim. On chwilę później uczynił to samo. Wziął kieliszek wina i uniósł go do góry, ja również to zrobiłam.
- Za nas.
- Za nas - Powtórzyłam i upiłam łyk.
- Co chciałabyś robić w przyszłości? - Zapytał
- Chciałabym mieć kochającego męża, dzieci oraz piękny dom. Chciałabym po prostu być szczęśliwa, ale niestety to jest niewykonalne. A ty co chciałbyś robić?
- Założyć własną firmę, mieć rodzinę oraz, aby moja siostra wróciła.
- Co się stało?
- Nie chcę o tym gadać, przepraszam.
- Rozumiem.
Po tych słowach przystąpiliśmy do skonsumowania jedzenia. Eric zadawał pytania, chcąc mnie lepiej poznać. Kilka razy ponownie przepraszał za incydent, który miał miejsce rano, jednak ja poprosiłam go, aby skończył ten temat.
- Może wejdziemy do do domu? - Zapytał, a ja przytaknęłam i oboje weszliśmy ponownie do środka z kieliszkiem wina. - Puszcze jakąś muzykę, ok?
- Okey - Potwierdziłam siadając na czarnej kanapie.
Włączył muzykę i po chwili podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
(KLIK)
- Zatańczymy?
Odstawiłam lampkę wina na szklany stolik i chwyciłam jego rękę. Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi, a on trzymał mnie w tali. Tańczyliśmy do tej pory kiedy piosenka się skończyła. Staliśmy w bezruchu, wpatrując się w siebie. W końcu odsunęłam się i usiadłam ponownie na kanapie. Eric cicho westchnął i udał się do kuchni. Chwilę później wrócił z butelką wina. Wstałam z miejsca i podałam kieliszek, aby dolał mi więcej wina.
- Dziękuję - Powiedziałam kiedy nalał do wystarczającej ilości.
Poszedł odstawić wino i kiedy się odwróciłam przez przypadek on na mnie wpadł, przez co wylałam całą zwartość lampki wina.
- Kurwa! Tak bardzo przepraszam. Nie wiedziałem, że się w tym momencie odwrócisz.
- Najgorsze, że to nie są moje ciuchy.
- Poczekaj! Moja siostra zostawiła kiedyś trochę swoich ciuchów. - Oznajmił i skierował się do drzwi obok.
Wkrótce wrócił z czarną bluzką oraz tego samego koloru spodniami.
- Przepraszam, ale tylko to znalazłem. - Oznajmił wręczając mi ubrania. - Chodź, pokażę ci gdzie jest łazienka.
Zaprowadził mnie pod orzechowe drzwi. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam dużą śliczną oraz bardzo dobrze wyposażoną łazienkę. Zamknęłam drzwi i położyłam ubrania obok umywalki. Ściągnęłam rzeczy od Pauli i założyłam te siostry Westa. Zwykła czarna bluzka bez rękawów i do tego czarne spodnie. Nie najgorzej. Wyszłam z łazienki wraz z poplamionymi ciuchami. Podeszłam do wieszaka, gdzie wisiała moja kurtka i położyłam tam rzeczy, a następnie poszłam do Eric'a, który siedział na fotelu.
- Dzięki za te ciuchy.
- Nie ma za co - Odparł i zaczął mierzyć mnie wzrokiem. Wstał i zaczął powoli się do mnie zbliżać. Położył ręce na mojej talli i zaczął podwijać powoli bluzkę. - Ale lepiej byś wyglądała bez nich. - Szepnął do mojego ucha.
- Eric, zostaw mnie - Powiedziałam spokojnym głosem.
- Spokojnie kochanie - Szepnął i popchnął mnie na sofę, a następnie przybliżył się do mnie. - Jesteś taka piękna. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.
- Zostaw mnie! - Krzyknęłam i mocno odepchnęłam go od siebie. - Co z tobą?! Jesteś nienormalny! - Powiedziałam i uderzyłam go, a potem szybko podbiegłam do drzwi przy okazji zabierając kurtkę. Trzasnęłam mocno drzwiami i wyszłam na dwór. Wyciągnęłam telefon, który miałam w kurtce i wybrałam numer Luke'a. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Halo?
- Luke? Jesteś w domu? - Zapytałam łamiącym głosem.
- Tak, coś się stało?
- Proszę cię przyjedź po mnie i mnie stąd zabierz - Poprosiłam.
- Gdzie jesteś? Co się stało?
- Ymmm... - Zaczęłam się oglądać, aż w końcu przeczytałam na jednym z domów adres. - King street 64.
- Co ty tam robisz?! Zaraz będę. - Oznajmił i się rozłączył.
Usiadłam na krawężniku wyczekując Brooks'a. Czekanie wydawało się być wiecznością. W końcu nie wytrzymałam i ruszyłam powolnym krokiem przed siebie. Nagle usłyszałam warkot silnika, a wkrótce ujrzałam Brooks'a.
- Cześć - Przywitałam się.
- Hej.
Podeszłam do motoru i wsiadłam na niego. Złapałam się Luke'a i po chwili odjechaliśmy. Droga była spokojna. Nikt z nas się nie odzywał. Na drogach było coraz mniej samochodów, co przyczyniło się do powstania głębokiej ciszy. W pewnej chwili zorientowałam się, że nie jedziemy w stronę domu, a w zupełnie nieznanym mi kierunku.
- Gdzie jedziemy? - Zapytałam
- Zobaczysz - Odparł.
Nie protestowałam, ponieważ w pewnym sensie ufam Lukowi (Nie mam pojęcia jak się piszę). Wątpię, aby chciał mnie skrzywdzić, bo przecież gdyby chciał to by to już dawno zrobił, prawda? Co do tego pojebusa Westa to nie spodziewałam się, że może być takim podłym chujem. Gdy go poznałam wydawał się być miły, wydawał się być osobą, której można zaufać, a on najzwyczajniej w świecie chciał się ze mną przespać!
- Jesteśmy. - Oznajmił i zszedł z motoru.
Uczyniłam to samo i zaczęłam patrzeć na piękny krajobraz przedstawiający Los Angeles nocą. Stąd wszystko było doskonale widać. Piękny widok, tylko czemu mnie tutaj przywiózł? Może chce mnie teraz zgwałcić, a potem zabić i wyrzucić moje ciało?
- Piękne, prawda? - Spytał z uśmiechem na ustach.
- Cudowne.
Odszedł kilka kroków do tyłu i usiadł na ziemi. Poszłam w jego ślady i zajęłam miejsce obok niego.
- Dzięki - Powiedziałam
- Za co?
- Za wszystko - Odparłam. Nastała po raz kolejny cisza. Ta przyjemna, jednak nie trwała ona zbyt długo.
- Opowiesz mi coś więcej o sobie? - Spytał z nadzieją Brooks.
Westchnęłam i zaczęłam opowiadać mu całą historię.
- To straszne co cię spotkało. - Powiedział ze współczuciem Luke - Ale nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
- Wątpię - Mruknęłam, a Luke chwycił moją twarz w swoje dłonie i obrócił do swojej. Przez co nasze spojrzenia się spotkały.
- Jeśli mówię, że będzie dobrze, to będzie. Zaufaj mi.
- Ufam ci Luke... - Oznajmiłam. Nasze twarze zaczęły się niebezpiecznie zbliżać, minimalizując odległość między nami. Luke spojrzał na moje usta, a po chwili ja złączyłam je w pocałunku. Chwilę był zdziwiony, jednak go odwzajemnił. Potrzebowałam tego... Potrzebowałam bliskości. Pocałunek był delikatny oraz słodki. Można by powiedzieć, że idealny, jednak w pewnej chwili odsunęłam się szybko od niego. Wstałam na równe nogi i odeszłam trochę kroków.
- Przepraszam - Powiedziałam nie odwracając się w jego stronę.
- Nie masz za co - Odpowiedział i złapał mnie od tyłu w talli.
Wyrwałam się z jego objęć i odeszłam ponownie kilka kroków, odwracając się w jego stronę.
- Luke, ja tego nie chciałam. To było pod wpływem impulsu.

Od Autorki:

Przepraszam za błędy ;) Z rozdziału jestem po raz pierwszy w 90% zadowolona! Myślę, że warto było tyle czekać, prawda?
Zapraszam do komentowania! Proszę, aby każdy kto to czyta skomentował, chociażby kropką :)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Ach ta Martina. Pocałunek Luke'a i Martiny boski. Tylko czemu ona nagle zaczęła odrzucać Luke'a? Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń